poniedziałek, 27 stycznia 2014

mieć luz


Kojarzony z ciepłymi krajami, utożsamiany z luksusem bogactwa. Od progu pociągający brakiem zmartwień czy neurotycznych rozterek. Można go mieć w "dupie" (jak Janek Ziobro) i nie mieć czasu by pozwolić sobie na jego kojące działanie. Bo to luz sprawia, że życie ma nieco inne kolory i można je przeżyć omijając uciążliwy stres.

Myśląc o luzie widzimy ludzi (w kapturach lub bez) pod sklepem sączących browarka. Ich świat w raz ze wzrostem magicznego płynu w organizmie, przestaje przytłaczać a dodaje skrzydeł. Jak za dotchnięciem magicznej różdżki pierzchnie nieśmiałość, problemy i włączy się opcja luz. Ale przecież swoboda nie jest elitarnym dobrem, raczej uniwersalną postawą, która może przyjąć każdy. Patrząc z boku na świadomych swojej alienacji outsiderów, twierdzę że Ci to dopiero mają luz. Ograniczenie kontaktu ze społeczeństwem obfituje w wewnętrzny spokój. Brak zobowiązań wobec innych a co za tym idzie brak możliwość przypisania odpowiedzialności za działanie innych. Naaajs. 

Tak właściwie to nie trzeba patrzeć na innych. Nie jest potrzebna nam wiedza jak luz się uzewnętrznia w poczynaniach innych. Przecież każdego stać na luz. Wystarczy znaleźć czas na to co sprawia nam relaks. Nie chodzi o to by żyć z permanentną swobodą (to wyzwanie dla nie licznych) ale umieć rozdzielić obowiązki od odpoczynku. W nieustającym pędzie dnia codziennego co nie lituje się nad nami, nie ważne ile mamy lat. Już od chwili pójścia do szkoły po zostanie babcią/dziadkiem. Znajdźmy czas na luz bo przecież nie jesteśmy maszynami.

Nicnaniby. 





piątek, 24 stycznia 2014

wobec fałszywego obrazu gender

Ostatnio nie schodzący z piedestału dyskursu publicznego - gender. Straszy, wzbudza kontrowersje i jest powodem niesnasek antagonistycznych wobec siebie ugrupowań. Rozpropagowany na skale ogólnokrajową i chyba próżno szukać osoby, która nie słyszała tego hasła. Wiele osób pozostaje w zakłopotaniu, nie wie czym tak naprawdę jest to pojęcie i co oznacza. Czy gender nas zeżre?

Studia gender powstały w USA w latach 80, jako efekt drugiej fali feminizmu. Co należy podkreślić gender to dyscyplina akademicka i nie ma czegoś takiego jak ideologia gender z naukowego punktu widzenia. Wykreowany przez media obraz opiera się na mylnym przeświadczeniu, że "ideologia" ta pozwala na możliwość swobodnego wyboru płci. To chyba jest główny powodem do panicznego strachu. Nie sposób być zdziwionym przecież ubóstwo umysłowe nie pozwala na szukaniu na własną rękę prawdy. Lepiej pójść w swym poznawaniu na skróty i słuchać głosu mediów, który kieruje bezmyślną masą. 

Ważne są dla gender mechanizmy odpowiadające za dyskryminacje ze względu na rasę, wiek czy niepełnosprawność. Tak więc czczym gadaniem jest, że to konstrukt oparty tylko na punkcie widzenia kobiet. Dyskryminowani są także mężczyźni, choć może w kraju takim jak Polska to jest słabo widoczne. Płeć kulturowa jest kształtowana przez kulturę a nie biologię i to kultura jest czynnikiem pogłębiający podległość kobiet wobec mężczyzn. Zbadanie tych mechanizmów może pomóc nam zrozumieć jak należy postępować by nie dyskryminować ludzi. 

Nie bójcie się gender i nie dajcie się zwieść zapowiedzi zwiększonych praw homoseksualistów. To od nas przecież zależy jak dalej będzie rozwijał się ten ruch czy jak inni wolą ideologia gender. 

Nicnaniby.


sobota, 18 stycznia 2014

zaszyfrowana rzeczywistość


W kręgu przyjaciół posługujemy się sprawdzonymi znakami bądź skrótami słownymi. Dla kogoś z zewnątrz mogą to być kody nie do rozszyfrowania. Za sprawą między innymi globalizacji żyjemy w świecie symboli i znaków. Ich mnogość uwydatnia się na każdym kroku, choć pewnie nie jest motorem napędowym do refleksji nad ich znaczeniem. Czy zaszyfrowana rzeczywistość uniemożliwia nam zobaczenia sedna?

Mam czasem wrażenie, że to co dociera do nas przez kulturę masową to jeden wielki zlepek. Jest w nim miejsce na parodię, atrakcyjne kobiece części ciała (nabijają wyświetlenia na YouTube), sensacyjne wieści z show-biznesu, potyczki mocarzy z ulicy Wiejskiej oraz gdzieś na samym końcu na kulturę wyższą. W cenie staje się sięganie do tego co już stworzone, umiejętność przekształcania i wrzucania tego z powrotem w obieg. Przecież pazerna masa i tak się nie skapnie. Chce mieć nowy produkt kulturowy na wczoraj. Okraszony prostym i przystępnym językiem bez metafor czy zawiłych porównań. Ostoją pozostaje elita intelektualna, która umie rozszyfrować połączenie stylów i klasycznych dzieł. To ona ma prawo oceniania i krytyki przez wgląd do sedna wytworzonego produktu. 

Jeśli chodzi o symbole i znaki to przenikają do naszej codzienności niczym nieskrępowane. Lokują się wygodnie i niektórzy wierzą że przynoszą szczęście. Złudna pewność. Chwilowa dobra passa. To nie będzie trwać wiecznie, jest możliwe, że przyniesie ból, dlatego potrzebna jest wiedza. Musimy umieć rozszyfrowywać nie tylko smsa czy komunikat w obcym dla nas języku ale także co kryje się za niewinnym symbolem. 

Nicnaniby.

źródło obrazka:
http://mindmade.pl/kryptografia-i-szyfrowanie/



środa, 8 stycznia 2014

globalna abstrakcja


Opanowało mnie przez dłuższą chwilę poczucie dekadentyzmu. A to za sprawą filmu Home - S.O.S. Ziemia ! Ciężko mi powiedzieć jak często identyfikujemy się z czymkolwiek, lecz jeśli już to następuje to raczej ma wymiar lokalny - rodzina, miasto. Utożsamiamy się także choć pewnie nieświadomie z markami produktów jakie konsumujemy. Jest gdzieś w nas ta potrzeba utożsamiania się. Jednak zabsorbowani własnymi problemami nie poddajemy się refleksji dotyczącej całego świata, dręczących go problemów czy kondycji środowiska naturalnego. Żyjemy tym co tu i teraz, dostępnym na wyciągnięcie ręki.

Każdy abstrahuje od życia codziennego. Dla większości ludzi jest to oglądanie świecącego pudełka, które jest oknem na świat (młodsi serfują po Internecie). Nieliczni czynią to dzięki sztuce czy literaturze. Nie jest to coś wyświechtanego w naszych zwyczajach. Po obejrzeniu wyżej wymienionego filmu wzniosłem się ponad to co mnie otaczało i pomyślałem globalnie. Poczułem się małym ziarnkiem piasku zdanym na siłę natury. Tak na prawdę nie zostanie po mnie nic po za pamięcią najbliższych mi osób. Przecież o moim istnieniu nigdy nie dowiedzą się miliony głodujących i cierpiących z braku wody. Do czego doszła ludzkość (z którą się identyfikuje) w przeciągu tak krótkiego okresu czasu. Niby ten sam człowiek a w różnych częściach świata z różnymi prawami. Stop. Przecież jestem tylko biernym widzem a chce brać się za szukanie rozwiązań, jakieś działanie...

To jednak myślę, że jakiś wpływ na co dzieje się na tym świecie mamy. Możemy swoim zachowanie przyczyniać się do popularyzowania zachowań ekologicznych. Bo chyba tylko na środowisko możemy mieć w miarę wolny wpływ. Zostawiam was z cytatem:
"Ponoć taki drobiazg jak trzepot skrzydeł motyla, może spowodować tajfun na drugiej półkuli."

Nicnaniby.

źródło obrazka:
http://www.mail4us.pl/showthread.php?2189-S-O-S-Ziemia!-2009-DVDRip-LEK-PL




niedziela, 5 stycznia 2014

słowa mają moc


Przypadło nam (ludziom) w udziale artykułowanie swoich myśli. Umiejętność komunikowania obecna bowiem jest w świecie zwierząt. Wypluwamy ich mnóstwo czasem mechanicznie a kiedy indziej z wielkim bólem. Wielu z nas nie zastanawia się nad nimi, a mimo to stanowią podstawę naszej egzystencji. Obecnie ich funkcja performatywna została lekko przyćmiona choć nadal jest ważna. S ł o w a  bo o nich mowa, kryją ukryte treści, cieszą, bawią a także sprawią ból. Lapidarnie - mają moc. 


Ogarnięci szumem informacyjnym musimy selekcjonować słowa mniej ważne od tych na prawdę istotnych. Musimy umieć rozróżniać ich charakter (żartobliwe - poważne). Wbrew pozorom trzeba umieć się z nimi obchodzić. To zadanie wydawało by się trudniejsze tym, którzy posiadają pokaźny zasób słów. Ale chyba nie do końca tak jest. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli znamy więcej słów to więcej potrafimy zrozumieć. Tak więc czekająca na użycie artyleria pojęć może być korzystna. To jednak głównie emocje sprawiają ile i jak ich używamy.  

Jeszcze nie tak dawno dawane słowo było gwarancją. Znaczenie słowa dewaluuje się ale czy traci tak do końca swoją moc? To słowo sprawia że dwoje ludzi zawiera związek małżeński, to słowo może być szlabanem dla nastolatków. Każdego dnia to słowo niezauważenie ma wpływ na nasze życie. Nie wierzysz? A jednak tak jest, daję ci SŁOWO. 

Nicnaniby.


sobota, 4 stycznia 2014

zawód - kierowca

Z jednej strony umiejętność prowadzenia samochodu powiązana z pracą, z drugiej smutek kolegów, którzy na imprezie rozlewają napoje alkoholowe. Tak dwojako rozumiem w tym przypadku słowo zawód. Ten pierwszy wydaje się dobrą pracą obarczoną sporym ciężarem odpowiedzialności. Z tym drugim spotkam się dość często i myślę, że w jakimś sensie jest to zmora młodych kierowców.

Z wypiekami czekamy na otrzymanie małego plastiku (prawa jazdy) i można zacząć podbój szos. Każda okazja do prowadzenia samochodu jest dobra, jeśli nie mamy swojego auta. Bo jak mamy to jeździmy po bułki do sklepu, by zawieść młodszego brata do szkoły. Rozrost sytuacji wydaje się być nie do zahamowania. Do czasu. Przychodzi weekend i chcemy udać się na imprezę. Mimo iż większość rozmnażało sytuacje by jeździć samochodem to ciężko znaleźć odważnego do tej misji.

Przykro patrzeć jak inni piją a ja nie. Ot co. Jednak można to potraktować jak wyzwanie a nawet powołanie. Dlatego przyjmuje na klatę propozycje imprez, w których udział biorę jako kierowca. Czy to dorosłość każe mi szukać innych bodźców niż alkohol do uwolnienia endorfin? A może czas beztroskich chwil bez poczucia odpowiedzialność gdzieś pierzchnął. Ale to tylko moje myśli, które tu wywlekam. Przekaz jest prosty: szanujcie kierowców (uczestników imprez) tych z powołania jak i z przymusu.

Nicnaniby.

Źródło obrazka:
 
http://www.logo24.pl/Logo24/1,125389,11755945,Savoir_vivre__niebezpieczny_kierowca.html

piątek, 3 stycznia 2014

stłamszona indywidualność


Mamy gotowe, utarte wzorce, którymi można podążać. Pluralistyczny charakter wybrzmiewa w każdym możliwym elemencie kultury. Z drugiej jednak strony to co masowe i najbardziej popularne wydaje się naturalnym wyborem. Presja tłumu nie musi być wcale nachalna i krzykliwa, może cieknąć ukradkiem niczym kropla z niezakręconego kranu. Kroczenie własnymi ścieżkami to przecież rola outsiderów a człowiek społeczny nie powinien odstawać od reszty.

Psychologowie przekonują, że w wychowaniu dziecka ważne jest by nie narzucać mu osobowości. Ważne by pozwolić, aby odnalazło swoją wśród kafeterii obecnych. Jeśli już takową znajdzie to wspierać go nawet jeśli wybierze niszową tożsamość subkulturową. Każdy z nas miał styczność z jakimś dziwakiem. Osobą która wytarte zadania wykonywała inaczej niż inni. Skojarzenia z nią są jednoznaczne - pejoratywne. Uważam, że właśnie takich "dziwaków" potrzeba. Oczywiście ludzi kreatywnych i tworzących własny styl a nie dewiantów. Tak często poddajemy ich powierzchownej ocenie, na siłę prostujemy. 

W dobie globalizacji i zalewu McŚwiata (koncepcja Barbera) nie możemy być biernymi pionkami. Każdy z nas jest wyjątkowy i posiada zakodowaną w sobie niepowtarzalność. Potrzeba postawy nonkonformizmu aby nie pozwolić na ujednolicenie kultury. Zastanówmy się czy nie większą korzyść czerpiemy z bycia panem swojej drogi niż uczestnikiem tłumu. Choć w tym wszystkim nie można popadać w skrajność i negować z góry wszystkiego co uznaje większość. Wystarczy nie przyjmować wszystkiego bezrefleksyjnie i starać się mieć własne zdanie. Tak więc wydaję się, że indywidualność wciąż zostaje wyzwaniem. Czy je podejmiesz?

Nicnaniby.





czwartek, 2 stycznia 2014

"Czas to miłość"

Jedni odczuwają jego permanentny brak podczas gdy inni chcą go zabić. Kuszące slogany last minute nadają mu sztucznego pędu. Dla każdego taki sam, zawsze i wszędzie. Zmienia perspektywy, ludzkie ciała oraz coraz częściej staje się towarem ekskluzywnym. A może da się uchwycić jedynie miłością?


Często można mieć wrażenie, że wszystko kręci się wokół czasu. Ale przecież ilość wolnych chwil nie musi zależeć od bogactwa. Na czas wolny stać każdego. Podczas życia uczymy się jak poprawnie pisać, jak kierować samochodem, jak obsługiwać nowinki techniczne czy w końcu jak być szczęśliwym. A mało kto umie okiełznać umiejętność zarządzania czasem. Przecież to brak tej praktycznej umiejętności usypia nasz potencjał, pod grubą warstwą giną czekające na realizowanie marzenia. 

Sedno sprawy tkwi w czasie wolnym. Może czasem warto zamiast M jak miłość przeczytać coś co rozwinie nasze zainteresowania. Zamiast wspierać kiczowaty nurt programów na Polsacie (trudne sprawy) porozmawiać z bliskim nam osobami. Wbrew pozorom to co robimy z czasem stanowi kim jesteśmy. Jeśli w naszym życiu panuje wewnętrzny bałagan, nie jesteśmy w stanie przeznaczyć odpowiedniej ilości czasu na wszystko co istotne. Wydaje się, że siłą, która może okiełznać uciekający czas jest miłość. Jeśli kochamy mamy czas na sprawy (ludzi) które/ych darzymy uczuciem. Jeśli kochamy mamy moc zatrzymywania się, tworzenia stop klatki momentów z ukochaną osobą. Jeśli kochamy upływający czas daje nam radość. Jeśli kochamy to tak naprawdę możemy wszystko ... bo czas nie stanowi o istocie naszego działania. 

Nicnaniby.