wtorek, 15 kwietnia 2014

Internetowy ekshibicjonizm


Codziennie moją twarzoksiążkę zalewają doznania dnia codziennego moich znajomych. Dowiaduje się, że ktoś zrobił kupę albo dostaje informacje o wyniku meczu, który ogląda prawie każdy. Na moim monitorze wyskakują cycki, które zbierają w szybkim czasie pokaźny orszak lajków. Wiem, kiedy ktoś ma doła albo jest mega szczęśliwy z jakiegoś często nie skrywanego powodu. Czy muszę rozmawiać z ludźmi by wiedzieć co u nich? 


Powodów eksponowania swojego życia jest wiele. Facebook kusi, powiedz co robiłeś ciekawego, napisz wszystkim co myślisz w tym momencie. Audytorium za najciekawsze nowiny wynagradza komentarzem, lajkiem - złudnym z a i n t e r e s o w a n i e m. Oczywiście pieszczenie naszego ego to tylko jedna strona medalu. Pozostaje jeszcze ta ciemniejsza, owiana bezlitosną sferą beki. Zaufanie, który obdarzamy innych użytkowników portali społecznościowych często jest śliskie. Wszystko co raz trafi do Internetu na zawsze tam zostaje. Ta elementarna zasada zdaje się umykać uzależnionym od pokazywanie siebie. Przecież brak uwagi ze strony rodziców, znajomych rekompensuje zainteresowanie internautów. Wywlekanie pikantnych smaczków, czyichś prywatnych rozmów jest chyba dziś bolesnym ciosem. Tak łatwo można kogoś zgnębić, poniżyć, odsunąć od reszty trzymającej się wyznaczonego wzoru. 

Może warto swoje zapędy ekshibicjonistyczne ukierunkować inaczej, gdzie indziej. Może zamiast publikować codziennie prywatne posty, spotkać się z grupą przyjaciół i pogadać. W taki sposób da się zniwelować szansę, że intymne informacje nie zaszkodzą nam trafiając w niepowołane ręce. 

Nicnaniby.

źródło obrazka:
http://www.polskieradio.pl/10/481/Artykul/738503,Ekshibicjonizm-w-sieci-moze-Cie-drogo-kosztowac

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!