sobota, 28 lutego 2015

rap egzotyka


Nie da się ukryć, że ruszyłem z rapem w ciekawą podróż. Kiedy zaczynałem w 2011 roku pluć w mikrofon czułem coś czego opisać nie sposób. Może wydać się to dziwne ale dziś czuje dokładnie to samo, zmienił się sprzęt, ludzie z którymi to robię ale tzw. zajawka nie wygasła. 

Wiem zaleciało trochę tak jak bym miał wielką dyskografię i wspominał odległe czasy. Paradoksalnie nie uważam się za rapera, nagrałem parę numerów jedne spoko, innych wstydzę się teraz słuchać. Nie raz moja motywacja przypominała bardziej stalaktyty niż rwącą rzekę. Skutkiem mojej "twórczości" jest to, że jestem rozpoznawany jako osoba, która coś tam rapuje. Często spotykam się z osobami, które szczerze doceniają to co robię i im się to podoba. Są ludzie, którzy zawsze życzyli mi źle i choćbym nagrał z ich idolem to nie ulegnie zmianie. Ale najbardziej irytującą postawą jest traktowanie mnie jako egzotyki. Nie kumają do końca tego gatunku muzyki ale mówią: "weź zarapuj ten tekst". Zachęcają bym poszedł do talent show czy też bym nagrał coś co może lecieć w radio. W takich sytuacjach czuje się jako małpa w zoo. Każdy ma patrzeć na mnie i to bycie w centrum uwagi może powodować u innych śmiech czy radość. 

Odrzucam takie propozycje kulturalnie choć nie raz jest to dla mnie wyzwanie. O ile jestem w stanie zrozumieć ludzi ze starszego pokolenia dla których tej rodzaj muzyki to prawdziwa egzotyka. O tyle moich rówieśników już nie koniecznie. Dla tego proszę Cie, jeśli chcesz posłuchać jak rapuje włącz sobie mój kawałek. Wiem, że sprawię Ci przykrość ale nie zaśpiewam na zawołanie a tym bardziej na urodzinowym przyjęciu. Jak będę miał zagrać koncert to osobiście Was o tym poinformuje. 

Nicnaniby. 

poniedziałek, 23 lutego 2015

Pokolenie "nie wiem"


Z mojej perspektywy widzę to dziś wyraźnie. Sam poniekąd należę do tej grupy ludzi ale chyba świadomość tego stanu rzeczy, to już jest coś. Przecież kogo dziś stać na refleksyjność?

Nowe technologie założyły swoją pętle na wytatuowanych pustymi hasłami szyjach. Także oświata nie pozostaje bierna, ucząc celnego trafiania w klucze. Pół biedy jeśli byłyby to klucze ptaków, bo do tegeo strzelania potrzebne jest myślenie. W trybikach tych machin pokolenie to jest biernym widzem. Kończąc kolejne etapy edukacji bez planu czy choćby zainteresowania jaką dziedziną nauki. Pytania o to kim chcesz być i co robić w przyszłości kwitowane są słowami nie wiem. Oczywiście jest to pewnego rodzaju generalizacja ale to właśnie większość absorbuje mnie najbardziej. Za bardzo przyzwyczajeni do podążania schematami a za mało kreatywni. Można by tak określić przyczyny przyszłej porażki na rynku pracy. Ale przecież młodzi ludzie są kreatywni, można tylko zastanawiać się nad kierunkiem w jakim ta kreatywność się rozwija. 

Jakby nie negować obecnej sytuacji w jakiej przyszło nam dorastać, mam ona swoje plusy. Jest masa możliwości by się edukować, zdobywać doświadczenie czy podnosić kwalifikacje. Myślę, że ma miejsce swego rodzaju przewrót i prędzej czy później trzeba nowe warunki zaakceptować. W walce o lepsze jutro nie wygrywa ten kto obierze sprawdzony przez poprzednie pokolenie sposób. Ale ten kto potrafi znaleźć swoją drogę. Potrzeba otwartej głowy i ciała niezniewolonego błahostkami, które kradną czas. 

Nicnaniby.

wtorek, 17 lutego 2015

niewidzialna umowa

W świecie kontraktów i wzajemnych zobowiązań często przyjmujemy za oczywiste, niektóre relacje międzyludzkie. Są jak automatyzmy, które działają o ile dobrze zostały naoliwione za młodu. Wiadomo, że od każdej reguły jest wyjątek i zawsze znajdą się dewianci. Ale to chyba taki rodzaj umowy bez, którego zapanowałby chaos. 

Kolejka do fryzjera, w sklepie, ludzie choć z natury wolni przestrzegają kolejności w kolejce. Nie ma widocznego kontrolera tych relacji a jednak zazwyczaj pozostają bez zarzutu. Uznają oni wspólną wartość, że pierwszeństwo ma ten kto jest pierwszy i koniec. Tak zawarta umowa społeczna nie jest podpisywana, ustanawiana stale od nowa. Jest socjalizowana w danym społeczeństwie i nie spędza ona nam snu z powiek. 


To intrygujące jak wolni i mogący robić co tylko zechcą ludzie przestrzegają niepisane normy. Mógłbym wstać na wykładzie i powiedzieć co myślę o prowadzącym jednak tego nie robię. Pozornie nic nie stoi na przeszkodzie by w miejscu publicznym powiedzieć na głos co myślę o osobie, której nie lubię. Jednak nie czynię tego bo z tyłu głowy siedzi mi przekonanie,że tak nie wypada. Kultura ten wspaniały twór ludzi, który sprawia że wszystko ma ręce i nogi i społecznym organizmie. Spróbujcie się zastanowić w jakich sytuacjach działa umowa społeczna zobaczycie, że nasze codzienne życie utkane jest siecią takich umów.

Nicnaniby.