piątek, 13 września 2013

ciemność

Ciemność zabierała zarówno wyostrzoną percepcję jak i chęć do działania. Kurtyna nocy powoli opadała, gdy on siadał do biurka. Miało ono ten zaszczyt widzieć jego twarz przed końcem każdego dnia. Miał w zwyczaju przeglądanie fejsa, słuchanie na słuchawkach rapu i borykanie się ze zmęczeniem by coś stworzyć (choć cały dzień nie był poddany wysiłkowi fizycznemu). Stwierdzenie, że był wypalony emocjonalnie to ohydne kłamstwo. Życie dozowało codziennie pewną dawkę emocji ale nigdy nie można było jej porównać z tą jaką borykają się pracownicy szpitali, zakładów pogrzebowych czy nauczyciele.

Zwyczajnie - to słowo może nie elektryzuje, nie przykuwa uwagi ale oddaje literalnie charakter życia. Przecież nie przygniatał go ciężar obowiązków, nie miał wypisanego na twarzy grymasu. To jednak od pewnego czasu studiował to jak dorasta. Tak, właśnie to studiował. Nie był prymusem ale też nie kiblował na tym samym roku. Interesowało go to jak zmienia się jego postrzeganie świata. Jak jest wpisany w ten świat. Starał się pracować nad swą inteligencją, a przecież ta praktyka może przyprawiać o ból głowy. Rówieśnicy gdyby tylko wiedzieli o tym, nie widzieli by w tym krzty sensu. Czy on go zawsze i permanentnie widział ? Nie wydaje się by codziennie rano pierwszą myślą było: "muszę unikać błędów i pogłębiać wiedzę".

Siedząc przy biurku odganiał zmęczenie całego dnia. Chciał coś stworzyć, choćby krótki tekst, który prawdopodobnie nie znajdzie rzeszy odbiorców. Tak właśnie się działo gdy ciemność zabierała ..

czwartek, 12 września 2013

demokracja

Człowiek od niepamiętnych czasów żył w kajdanach nałożonych przez rządzących. Ograniczali oni jego czyny, słowa a chcieli by pewnie także i myśli. Paradoksalnie uciśniony przedstawiciel ludzkiego gatunku był wcale nie mniej kreatywny od swojego pobratymca. Wspaniałym przykładem jest działalność państwa podziemnego (podczas II wojny światowej w Polsce),które działało o niebo lepiej niż dzisiejsze państwo Polskie.

- Ostatnio byłem nad morzem i byli tam bezdomni z Warszawy, kąpali się w morzu, spali na plaży a w dzień chodzili i żebrali, i kto zabroni ?
- No nikt.
- No właśnie, demokracja jest.

Rozpierzchły się granice tego co ludzie mogą robić a czego nie. Zarówno te ograniczenia prawe jak i kulturowe zmieniają się. Czy jest to zasługa demokracji ? W potocznym mniemaniu pana woźnego, którego słowa tu przytoczyłem - tak. Zdobywamy kosmos, wynajdujemy lekarstwa na nowe choroby, a także udowadniamy że głupota ludzka nie zna granic. Szkoda że obok wyczynów zasługując na podziw całej ludzkiej społeczności większa uwagę przyciągają trywialne popisy idiotów uwiecznione na filmikach (bijące rekordy oglądalności na YouTube). Ale kto im zabroni ? Nikt, demokracja jest ..


przepraszam że tym razem tak krótko, poprawię się :)


niedziela, 8 września 2013

i tak do końca życia ..

Kontakty z płcią przeciwną, to chyba one wzbudzały za małolata nie małe emocje. U jednych rzucające się w oczy zaczerwienie a u drugich nagły przypływ frapujących emocji. Czas podrywów był wbrew pozorom ważnym czasem w kształtowaniu charakteru. Przecież nieudane konwersacje, szydercze uśmiechy i (prostackie) wytykanie palcem sprawiało, że trzeba było w sobie coś zmienić.

Dopasowywanie się do wymagań płci przeciwnej miało w sobie wiele dobrego. Pod jednym często zakamuflowanym warunkiem. Mianowicie dopasowywacze musieli mieć choć ciut oleju w głowie. Jeśli starali się przypodobać tapeciarom, dresiarom, i innym budzącym zastrzeżenia subkulturom to, był to ich strzał w stopę. Czy byłem w grupie tych bardziej rozgarniętych życiowo nastoletnich poszukiwaczy ? Myślę, że tak. Sztuka podrywu musiała budować swoją moc na wstydliwych porażkach czy urazach. Wszystko co dobre rodzi się w bólach. Ktoś mądry tak rzekł i miał bezapelacyjną rację. Fascynuje mnie obecna sytuacja relacji damsko-męskich i to ona była asumptem do tego właśnie posta. Oczywiście zanim ujawnię moją opinię zastrzegę sobie atak o charakterze to nie jest tak bo ja mam znajomych co .. Moja subiektywna opinia opiera się na doświadczeniach moich i (w większości) moich znajomych. Obok masy biernie płynących z nurtem singli bez zobowiązań współegzystuje masa długodystansowców. Porusza mnie fakt, że ludzie chcą być ze sobą razem, dłużej niż jedną noc. Tak, to przywraca wiarę w ludzkość. Tak się składa, że wśród znajomych wszyscy rok, dwa, pół roku razem a przecież będą już razem do końca życia (zdarzają się takie górnolotne deklaracje). Jak się nie cieszyć ?

Dorastające pokolenie daje promyk nadziei, że coś z tej grupy młodych ludzi będzie. Tak się składa, że dziś mija rok jak jestem w związku z kobietą moich marzeń. To uczucie mnie przepełnia, determinuje mnie i napędza do działania na różnych polach. Tak więc zachęcam do bycia razem dłuuugo, wiem że to jest możliwe, choć pewnie nie tak łatwe jak paręnaście lat temu. Dziś trochę nieco ekscentryczne zakończenie - kochajcie się i pamiętajcie że bez miłości życie nie ma smaku !