http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/puzzle-z-kosci.html
Możecie mi wierzyć lub nie, ale nigdy nie należałem do osób przesadnie nieśmiałych. No może poza błogim czasem podstawówki, kiedy to peszyła mnie obecność innych dzieci. Potem było już z górki. Kurtyna wstydu lekko opadła i mogłem przejść do etatu, który z perspektywy czasu nazywam - dusza towarzystwa.
Tego określenia użyła jako pierwsza mama mojej koleżanki. Jak mnie widzieli tak o mnie mówili. Wyłamywałem się często z ezoterycznego grona chłopaków i lubiłem spędzić przerwę z koleżankami. Nie żebym był jakiś zniewieściałym lalusiem ale potrzebowałem kontaktu z przedstawicielami obu płci. Lubiłem życie towarzyskie społeczności szkolnej. Frajdę sprawiało mi poznawanie nowych ludzi przy okazji organizowania różnych eventów. Nie będę ukrywał, że lubiłem być w centrum uwagi, kierować, którą drogą ma pójść dyskusja w grupie znajomych. Łechtałem tak swojego ego choć pewnie nieświadomie. Asumptem do zmiany strategii były dziewczyny. Pojmowane już jako bardziej obiekty pierwszych czułości aniżeli koleżanki do rozmów. I stały się obiektem. Na dalszy tor odeszli znajomi, których osobowości często mnie irytowały. Nie do opisania ważnym momentem było poznanie mojej obecnej dziewczyny. Zauroczenie - miłość - szaleństwo na jej punkcie - wielka miłość <3.
I tak dobrnąłem do teraźniejszości. Śmiałość z lat młodzieńczych przekułem w ostrożną relacje z innymi. Studia a co się z tym wiąże nowe znajomości. Ale nie rzuciłem się w ich wir tak jakby to mogło się wydawać. Mam paru znajomych .. ja dusza towarzystwa. Przestałem potrzebować mieć mnóstwa znajomych. Najważniejsza stała się miłość, rodzina co nie znaczy, że znajomych nie chce mieć. Chcę mieć ale inaczej, a może po prostu jestem typem indywidualisty ?
Ale mi zrobiłeś niespodziankę pisząc o mnie, serio. Moja urocza duszo towarzystwa!
OdpowiedzUsuńto nie pierwszy a ni nie ostatni raz gdy robię Ci niespodziankę ;)
Usuń