niedziela, 7 lutego 2016

Dół vs. góra

Dzień na kacu, mój organizm nie przyjmuję żadnych posiłków. Czasem potrzebny jest detoks. Za to mój mózg przyjmuje zbyt dużo bodźców. Światło słoneczne, które nie raz potrafiło ustawić mi korzystnie dzień, powoduje awersję. Notatki niedbale leżą w zasięgu mojego wzroku, kiedy już uda mi się wziąć je w dłonie, to jest to tylko pyrrusowe zwycięstwo. Dziś nic mi nie wchodzi do głowy, to znaczy co ja piszę, wchodzi! Za dużo wspomnień, które rozpraszają mgłę mojej inercji. 

I w takich chwilach nie myślę o tym czy ludzie są z natury źli czy dobrzy. Patrzę na to niesztampowo, myślę czy ludzie są z natury smutni czy weseli. Spoczywam na fotelu i czuję jak wszystkie złe doświadczenia są we mnie i ciążą zgodnie z siłą grawitacji - ku dołowi. Doły, stale słyszę, że ktoś ma doła ale czy jest to tożsame z tym, że ta osoba jest ciągle smutna? Jasne, że nie. Co nie zmienia faktu, że życie to ciąg zdarzeń, w których te dobre musimy uwieczniać na zdjęciach bo jest ich stosunkowo mało względem szarości i ciemności zwykłych dni. Przecież nawet śmiech w miejscu publicznym, taki spontaniczny, taki ad hoc to może być już aberracja (sic!).

Doceniam wszystko co mi się w życiu przytrafiło, każdą iskrę, która przerodziła się w ogień, który rozpalał me serce. Co raz bardziej cenię wartości takie jak rodzina, dom, miłość. A z drugiej strony coś sprawia, że tak często podzielam losu Ikara. Nie wiele potrzeba bym spadł podczas pozornie pięknego lotu. O tak, loty ostatnio mam niebanalne szkoda, że ich kierunek to - przeszłość. Nie wiesz co to? To taka przestrzeń, w której zostawiłem swojego farta i nie mogę go stamtąd wydobyć. 

Też tak macie, że im więcej lat na karku tym częściej się wzruszacie? Ja bynajmniej tak mam. To chyba punkt dla smutku w rozrachunku smutek vs radość. Radość przyjdzie z wiosną, co nie?


nicnaniby. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!