Z wiekiem tracę w sobie cząstkę dziecka. To dobrze bo przecież muszę być odpowiedzialny, myśleć o przyszłość i pracować na emeryturę. Jednak gdzieś w tym wszystkim popadam w życiowy marazm, który objawia się brakiem spontaniczności. Zanim podejmę jakąś decyzje głowię się nad jej wadami i zaletami. Kilka lat wstecz brał bym szansę na zbudowanie związku w ciemno. Dziś, nic nie jest już czarno białe. Paleta barw urosła do tego stopnia, że nie ogarniam wszystkich kolorów.
Ostatnio miałem okazję znów poczuć się jak kiedyś. Spontanicznie powygłupiać się, pożartować. To wszystko zasługa osób, z którymi spędzałem poprzedni tydzień. Uświadomiłem sobie, jak nie wiele potrzeba by znów uwolnić skrywaną spontaniczność. Może dorosłość to nie musi być sztywny kierat, w którym na spontan nie ma miejsca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!