Kojarzony z ciepłymi krajami, utożsamiany z luksusem bogactwa. Od progu pociągający brakiem zmartwień czy neurotycznych rozterek. Można go mieć w "dupie" (jak Janek Ziobro) i nie mieć czasu by pozwolić sobie na jego kojące działanie. Bo to luz sprawia, że życie ma nieco inne kolory i można je przeżyć omijając uciążliwy stres.
Myśląc o luzie widzimy ludzi (w kapturach lub bez) pod sklepem sączących browarka. Ich świat w raz ze wzrostem magicznego płynu w organizmie, przestaje przytłaczać a dodaje skrzydeł. Jak za dotchnięciem magicznej różdżki pierzchnie nieśmiałość, problemy i włączy się opcja luz. Ale przecież swoboda nie jest elitarnym dobrem, raczej uniwersalną postawą, która może przyjąć każdy. Patrząc z boku na świadomych swojej alienacji outsiderów, twierdzę że Ci to dopiero mają luz. Ograniczenie kontaktu ze społeczeństwem obfituje w wewnętrzny spokój. Brak zobowiązań wobec innych a co za tym idzie brak możliwość przypisania odpowiedzialności za działanie innych. Naaajs.
Tak właściwie to nie trzeba patrzeć na innych. Nie jest potrzebna nam wiedza jak luz się uzewnętrznia w poczynaniach innych. Przecież każdego stać na luz. Wystarczy znaleźć czas na to co sprawia nam relaks. Nie chodzi o to by żyć z permanentną swobodą (to wyzwanie dla nie licznych) ale umieć rozdzielić obowiązki od odpoczynku. W nieustającym pędzie dnia codziennego co nie lituje się nad nami, nie ważne ile mamy lat. Już od chwili pójścia do szkoły po zostanie babcią/dziadkiem. Znajdźmy czas na luz bo przecież nie jesteśmy maszynami.
Nicnaniby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!