Podczas letnich zachodów słońca nachodzi mnie refleksja o
zmianie mojego życia wraz z biegiem czasu. Jeszcze nie tak dawno wakacje były
mistycznym czasem błogiej swawoli .. powietrze pachniało inaczej tylko przez te
2 miesiące. Każdy dzień nafaszerowany był ładunkiem pozytywnej energii
spożytkowywanej na boisku (ogólnie rzecz biorąc na zewnątrz). Wszystko kręciło
się wokół przyjemności i to nie był hedonizm (!). Mając niespełna 20 lat na
karku perspektywa tego na pozór idealnego okresu uległa przeobrażeniu.
Uwidocznił się dysonans pomiędzy aspiracjami a realnymi możliwościami. Ten fakt
nieco boli w tak zwanej dorosłości. Ale kiedy tak naprawdę ten gładki obraz
dzieciństwa pękł ? Nie jestem w stanie wskazać konkretnej daty czy wydarzenia.
Tak często bywa, że coś się w nas zmienia a my nie jesteśmy nawet biernymi
świadkami tego zajścia.
Omsknąłem
się ledwo o krawędź tego bogatego w rozważania tematu ale mam na uwadze, że
współcześnie ciężko przeczytać choćby parę zdań.. Jeśli jest inaczej,
uświadomcie mnie ;)
uświadamiam, chcę czytać.
OdpowiedzUsuńjestem rad z tego bardzo ;)
OdpowiedzUsuń