Kawalerka, centrum zatłoczonego miasta, gdzie brak wieczornego blasku ekranów to czysta dewiacja. Na ścianie kilka nic nie znaczących w mroku pokoju złotych płyt. Na stole książki Jerzego Pilcha, zajmujące godnie przestrzeń obok najnowszego smartfona i portfela pełnego banknotów. Po prawo zdjęcie w ramce, na nim dwie szczęśliwe postacie. Lekko uchylone okno dostarczające haust rześkiego wieczornego powietrza. Leże na wygodnej sofie spazmatycznie trzymając laptopa, który służy do wyplucia w jego kierunku emocji kończącego się dnia. Zaczynam pisać bloga..choć afektywne wspomnienia ostatniego koncertu przyprawiają o ból skroni.
Szkoda że to tylko narracyjna fikcja (!)
Mały pokój, peryferie niespełna 50 tysięcznego miasta, gdzie wieczór bez browarka to czysta dewiacja. Na ścianie duży kalendarz. Biurko zajęte przez książki Jerzego Pilcha, komórkę LG GX 200 oraz portfel o zawartości 4,70 zł. Po prawo zdjęcie w ramce, na nim dwie szczęśliwe postacie. Lekko uchylone okno dostarczające haust rześkiego wieczornego powietrza. Siedzę na krześle (nie pasującym do pokoju ze względu na swój rozmiar) kupiony na pchlim targu, patrząc w blask bijący od monitora. Zaczynam pisać bloga ..
wiem , że powodem kończący mój zamiar nie będzie brak tuszu w piórze czy brak weny. Już na "starcie" drogi czytelniku proszę o szczerość i wytrwałość.
Tak uwielbiam jak piszesz..
OdpowiedzUsuń